Pobudka!

Rozdział I
3. "Pobudka"

Nobody gonna love me better
I must stick with you
Forever
Nobody gonna take me higher
I must stick with you
You know how to appreciate me
I must tick with you
My baby
Nobody ever made me feel this way
I must stick with you... 
 » muzyka «
..................................................................

     Po krwawym bitewnym zamęcie Itachi wyglądał, jakby wrócił z piekła. W innym życiu uprawiałby ziemię i umarłby w łóżku, opłakiwany przez wnuki. W walce była w nim klarowność, która przerażała i całkowicie niszczyła. Wszędzie dezorientowały go jego własne sprzeczności: instynkt zabójcy w duszy troskliwego męża. Był lojalny, bo lojalność to jego druga natura.
Starszy Uchiha szurając mocno nogami, ostatkami sił wszedł do kryjówki Akatsuki. Gdy wreszcie poczuł, że nic mu nie grozi westchnął głośno nabierając mnóstwa powietrza do płuc. Jego powieki mimo woli się zamknęły, a on sam opadł na kolana wraz z Diablicą w ramionach.
   - Tylko jej nigdzie tym razem nie zamykajcie... - wybełkotał. Krew w jego ustach zebrała się na nowo, metaliczny smak drażnił język i podniebienie. Splunął czerwoną flegmą gdzieś obok, by za chwilę spokojnie paść na ziemię. Dyszał ciężko, niczym pobity pies, jednak jego ból stopniowo zanikał, podczas gdy on udawał się w cudowną krainę snów.

 parę dni później 

     Itachi obudził się znacznie później niż Mathilde, mimo iż Kakuzu przywiązywał większą wagę do wyleczenia człowieka, którego zna nie od dziś. Takie zresztą było polecenie Madary, a on akurat bardzo chętnie je wykonuje. Czuje do lidera ogromny respekt, momentami wręcz strach - ale taki powinien być założyciel szajki jaką jest Akatsuki. Trochę wyrozumiałości, a rozpadliby się w zastraszająco szybkim tempie. W takim tempie na szczęście leczyła się Mathilde. Nie minęły dwie doby, odkąd wróciła z Itachim, śpiąc słodko w jego ramionach, a ona już nie miała nawet najmniejszego zadrapania. Miała za to czas, żeby poznać lepiej resztę grupy, przeprosić ich za swój "wybuch", co w mniemaniu Deidary było "okropną furią, jak tak można!". Jednak gdy panna Gordon opowiedziała reszcie, jak ona czuła się w tej sytuacji - kiedy ją pojmali, a potem obudziła się w klatce    - Kakuzu dostał niesamowity opierdziel od przywódcy. Zachował się nieprofesjonalnie, niedopuszczalnie. 
   - Masz szczęście, że Uchiha leży nieprzytomny i jako jedyna kompetentna do tego osoba, musisz się nim zajmować. Inaczej Madara by cię zniszczył. - naigrywał się Hidan. On i Kakuzu byli razem w duecie. Nienawidzili się odkąd zobaczyli się pierwszy raz i tak zostało do tej pory. Rzucali się sobie do gardeł niczym rozwścieczone pitbulle, przy każdej możliwej okazji. 
Mathilde zrozumiała, że tak naprawdę ma ogromne szczęście, że pojawiła się wśród tej "wesołej gromadki". Zachowywali się czasami jak dzieci, czasami znów byli jak psychopatyczni mordercy żądni krwi. Pomimo dziwnych skoków nastrojów praktycznie całej grupy, czuła, że tu wreszcie może być sobą, nie musi wstydzić się swojego wynaturzenia.
Gordon czuwała przy łóżku Uchihy kiedy tylko czas jej na to pozwalał. Siedziała i cierpliwie czekała, gdy ten się obudzi. Chciała podziękować mu, że mimo iż sam był wykończony, a ona sama wcześniej dała mu w kość, to nie zotawił jej na pastwę losu. Dziewczyna nie sobie sprawy z tego, że to było jego zadanie. Niekoniecznie zrobiłby to z własnej, nieprzymuszonej woli raz jeszcze, gdyby nie było to zadanie od Madary.

     Było już grubo po północy, gdy Itachi przebudził się po krótkiej śpiączce. Przez chwilę czuł pulsujący ból w skroniach, który promieniował na całą jego czaszkę. Otworzył powieki, lecz musiał je trochę przymrużyć - światło księżyca w pełni delikatnie go oślepiało. Mężczyzna podniósł się i usiadł na łóżku łapiąc się dłońmi za głowę. Oddychał spokojnie i głęboko, a jego ciśnienie po paru wdechach wróciło do normy. Uspokoił się, po czym zlustrował dokładnie pokój. Jego oczom ukazał się widok, którego spodziewał się najmniej. Bardziej prawdopodobna była sceneria bitwy shinobi, niż to. 
   - Diablica? - spytał siebie samego w myślach. Przyjrzał się jej dokładnie i miał już pewność, że to ta dziwna kreatura, która stanęła w jego obronie. Poczuł, jak w klatce piersiowej krew robi się gorąca i z impetem uderza do jego serca. Lekko go to ukuło, jednak nigdy przedtem się tak nie czuł - jakby ktoś na niego bezinteresownie czekał i miał nadzieję, że szybko powróci do zdrowia, by móc dalej cieszyć się razem życiem. Zdawał sobie sprawę, że być może trochę sobie dopowiada, ale nawet takie złudne uczucie, że jest komuś potrzebny było dla niego przełomem. Uchiha przez resztę nocy nie zmrużył oka. Rozkoszował się zaistniałą sytuacją, a na jego bezwzględnej twarzy pojawił się promień szczęścia i zalążek uśmiechu.

     Nazajutrz Gordon obudziła się tylko dlatego, że Kakuzu bardzo subtelnie wszedł do pokoju, w którym leżał Uchiha. 
   - Nie śpisz już! - odparł z ironicznym uśmiechem na twarzy.
   - Nie... - mruknęła Mathilde przecierając zmęczone jeszcze oczy. Czuła, że musi iść do swojego pokoju i przespać się jeszcze... Jeszcze pięć minut.
   - Nie mówię do ciebie, poczwaro. - odburknął ciemnoskóry mężczyzna, a złocistowłosa natychmiast oprzytomniała. 
   - Itachi! Tak się cieszę! - dziewczyna niewiele myśląc, rzuciła się na szyję chłopaka, który nie mógł przez to złapać powietrza w płuca. 
   - Udusisz go idiotko! - oburzony "lekarz" zmierzył gniewnie wzrokiem dziewczynę, jakby tak naprawdę chciał jej powiedzieć "czy możesz już z łaski swojej wy-pier-dalać?!". Uśmiechnął się na tą myśl, jednak kolejna rozmowa sam na sam z Madarą niekoniecznie była wymarzonym planem na tak piękne popołudnie. 
   - Przepraszam... - szepnęła, jakby na chwilę zamieniła się w małą dziewczynkę, która wie, że zrobiła źle. - Po protu... Tyle czekałam, aż się obudzisz! Strasznie się cieszę. - szereg śnieżnobiałych zębów, które wykrzywiały się w soczysty uśmiech, ukazał się Itachi'emu. Ten zaś delikatnie uniósł kąciki usty do góry, po czym usiadł na łóżku i wstał. 
   - Kiedy się obudziłeś? Chyba nie pora, abyś się nadwyrężał. - warknął Kakuzu, szykując dla Uchihy kolejny zastrzyk.
   - Już jest dobrze. Czuję się dobrze. - nie dał tego po sobie poznać, ale niekoniecznie chodziło mu o fizyczny stan swego ciała. 
   - Ja... Ja już pójdę. Na pewno jest parę rzeczy do zrobienia, w których mogę pomóc... - policzki Gordon ewidentnie zalały się rumieńcem, gdy starszy Uchiha wstał z łóżka. Chłopak bowiem miał na sobie luźne spodnie oraz białą, rozpiętą koszulę, przez co nie mogła oderwać wzroku od muskularnego torsu Itachi'ego. - Do zobaczenia później! - po tych słowach szybkim krokiem opuściła pokój czarnowłosego, a zza drzwi usłyszała już tylko pogardliwy głos Kakuzu.
   - Te kobiety...
..................................................................

No z tej części jestem zadowolony. Trochę humoru, trochę powagi.
Teraz zacznie się zabawa. :)

2 komentarze:

  1. Dziękuję! :> Pewnie, że jestem zaciekawiona :) zaraz zabiorę sie za czytanie Twoich rozdziałów, a i o nowym poście poinformuję :P iiii BTW Dziękiiiii! :D Tak, tak, we własnej osobie >D ciesze się, że jakoś te rysunki wyglądają >D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć! Na samym początku chciałam ci odpowiedzieć pod twoim komentarzem u mnie, ale ostatecznie zdecydowałam, że przeczytam twoje opowiadanie i od razu wypowiem się na jego temat.
    Co do twojego komentarza - bardzo dziękuję! Za szablon co prawda powinna zebrać laury osoba, która go wykonała, ponieważ ja go tylko pobrałam i wstawiłam. Będę niedługo musiała zamówić nowy, żeby bardziej pasował do bloga. Tak w ogóle to twój też jest świetny, zakochałam się w tym obrazku. <3 A rysunki są autorstwa tej pani wyżej i rzeczywiście postanowiłyśmy tak zrobić, że nasze własne postacie będą występowały w opowiadaniu tej drugiej.
    Co do twojego dzieła to przyznam, że przypadło mi do gustu. Na samym początku myślałam, że Mathilde to taki bezduszny potwór, ale na szczęście ten rozdział przekonał mnie o tym, że wcale tak nie jest. Wyczuwam miłość w powietrzu! Nie znalazłam żadnych druzgocących błędów, ale - jak zawsze powtarzam, bo mam na tym punkcie fioła - wyjustowałabym tekst, żeby to wszystko schludniej wyglądało.
    Czekam na następne rozdziały!
    Pozdrawiam,
    agni kai.

    OdpowiedzUsuń